Tam w ogródeczku lelija, lelija,
Za ogródeczkiem szałwija, za ogródeczkiem
Tam panny, tam panny siedziały,
Wianeczki, wianeczki wijały
Ruciane, ruciane, ruciane.
Płynie wianeczek za woda, za woda
To mnie do ślubu powiodą, to mnie powiodą
A jeśli, a jeśli wianeczek
Ugrzęźnie, ugrzęźnie w topieli,
Będziecie mnie w smutku widzieli (1).
U nas zima jak się patrzy! Chociaż sezon na większość roślin barwierskich się skończył, to jednak jest jeszcze całkiem sporo potencjalnych źródeł kolorków do wykorzystania w zimie. Do gara będą szły wszelkie kory i zasuszone wcześniej zielska.
Aaaaaale są jeszcze barwiące rośliny zimozielone, które bohatersko opierają się mrozom. Tematem dzisiejszego wpisu jest ruta zwyczajna, która nie jest zbyt popularna wśród naturalnych farbiarzy. Zapewne dlatego, że daje kolor (jakże by inaczej) żółty, czyli najbardziej pospolity i najłatwiejszy do uzyskania z wielu innych zielsk :) Jednak ma dwie istotne zalety. Po pierwsze jest teraz dostępna oraz rośnie jej u mnie dosyć sporo w ogródku :D A ja lubię wykorzystywać te roślinki, które mam pod ręką.
Ruta zwyczajna (Ruta graveolens) jest byliną z rodziny Rutowatych (Rutaceae), pochodząca z rejonu Morza Śródziemnego. Uprawiana w wielu krajach europejskich jako surowiec zielarski oraz jako roślina ozdobna. W liściach ruty zawarte są furanokumaryny, olejek eteryczny i alkaloidy, które działają rozkurczowo na mięśnie gładkie układu pokarmowego oraz moczowego. Wpływają pozytywnie na perystaltykę jelit, poprawiają działanie dróg żółciowych i działają moczopędnie. Ruta zawiera również rutynę, uszczelniającą ścianki naczyń krwionośnych, przedłużającą działanie witaminy C oraz posiadającą szereg innych pozytywnych dla naszego organizmu funkcji.
Jednak jak w przypadku wszystkich roślin leczniczych, ruta może wywoływać działania niepożądane. Przy przedawkowaniu może wywoływać skurcze mięśni macicy, nawet prowadzące do poronienia (2) (jeśli delikwentka jest akurat przy nadziei). To działanie było ponoć wykorzystywane do usuwania niechcianych ciąż.
W kulturze ludowej ruta była niegdyś uważana za symbol dziewictwa i czystości, miała także chronić przed złem (3). W niektórych rejonach panna młoda nosiła przed ślubem wianek z ruty.
Moja roślina dnia jest wymieniana w niektórych spisach roślin barwierskich. W necie ciężko o przykłady farbowania rutą. Ciekawy jednak przykład jej zastosowania w eco-printingu znalazłam na blogu Obovate Designs (4).
Z wywaru rutowego udało mi się uzyskać na wełnie kolorek żółty (bejca ałunowa). Podejrzewam, że po dodaniu żelaza wyszło by zabarwienie oliwkowozielone, tak jak przy innych zielskach.
Na Wikipedii wyczytałam, że ruta odstrasza koty, ale nie wiem czy to prawda, może zapach wywaru... W każdym razie Rudy nie ma dostępu do internetu i nie czytał Wikipedii, więc się nie przejął.
(2) A. Ożarowski, W. Jaroniewski ROŚLINY LECZNICZE i ich praktyczne zastosowanie, W-wa 1989, str. 336
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz