czwartek, 2 lutego 2017

Moje wełniste początki

Moja przygoda z wełną zaczęła się od filcowania. Kilka lat temu, gdy mieszkałam w mieście, pracowałam w pewnej pasmanterii. Miałam okazję nauczyć się tam kilku przyjemnych rzeczy. Najpierw wciągnął mnie decoupage, a później filcowanie na mokro. Praca z wełną okazała się dla mnie niezwykle przyjemna. Dobieranie kolorów i dodatków, potem układanie projektu na sucho, tworzenie faktur/tekstur i łączenie różnych materiałów daje dużo satysfakcji.



Filcowaniem na sucho zajmowałam się mniej, choć zdarzyło mi się „udziubać” kilka kulek igłą. „Papranie się” na mokro przypadło mi jednak szczególnie do gustu, zwłaszcza tzw. nuno felting1. Być może dlatego, że lubię robić tak trochę na hura :D Nie jestem zbyt dobra w precyzyjnej robocie. Zdarza mi się działanie „w szale” :D czasem prowadzi mnie to niestety na manowce i powoduje frustrację. Ech... Ale w przypadku filcowania jakoś mi się to sprawdza.


Któregoś razu, jak już mieszkaliśmy na wsi, naczytałam się gdzieś o wspaniałych właściwościach jagnięciny. Że jest to mięso pod każdym względem wspaniałe i że takie prozdrowotne i w ogóle. Opowiedziałam o tym Mężowi, który też nabrał apetytu. W głowie już miałam wizję dwukierunkowego – mięsno-wełnistego użytkowania owiec w naszym małym gospodarstwie. Będę miała dużo wełny, a od święta stek jagnięcy. Dobra wiem, że niektórych to może szokować, bo w dzisiejszych czasach nie wypada mówić o tym, że mięso jest ze zwierząt i najlepiej udawać, że nie jest :/ Ale nie popadajmy w odrealnienie, takie jest życie.

Okazało się jednak, że to wszystko nie jest takie proste. Przede wszystkim nie można sobie tak po prostu przerobić swojej owcy na jagnięcinę czy baraninę, bo to nielegalne. A poza tym owieczki są fantastycznie przyjaznymi i milusińskimi zwierzakami, przez co nie mogę ich jeść. Za bardzo się z nimi zaprzyjaźniam :D


Ale wróćmy do wełny!
Od momentu podjęcia decyzji o założeniu stadka, do zakupu pierwszych 2 owiec minęły dwa dni :D Działaliśmy szybko. Chociaż z jagnięciną nam nie wyszło, to mamy z naszych owieczek dużo radości. Są to bardzo sympatyczne zwierzęta. Miło jest patrzeć jak się pasą i czuć się pasterzem :) Chciałabym mieć stado kilkudziesięciu sztuk. Niestety nie mamy na to warunków, więc te kilka musi mi wystarczyć. Wełny mam i tak więcej niż daję radę przerobić, ale podobno od przybytku głowa nie boli :)


Od jakiegoś czasu filcowanie zamieniłam na nowe hobby – przędzenie. Wkręciło mnie mocno i cięgnie mnie też do tkania. Jest tyle twórczych sposobów na wykorzystanie wełny i żebym tylko jeszcze miała więcej czasu :D



1 Nuno felting to technika filcowania, polegająca na łączeniu czesanki wełnianej z tkaniną. Przeważnie używa się tu luźnych tkanin z jedwabiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz