Moja
przygoda z wełną zaczęła się od filcowania. Kilka lat temu, gdy
mieszkałam w mieście, pracowałam w pewnej pasmanterii. Miałam
okazję nauczyć się tam kilku przyjemnych rzeczy. Najpierw wciągnął
mnie decoupage, a później filcowanie na mokro. Praca z wełną
okazała się dla mnie niezwykle przyjemna. Dobieranie kolorów i
dodatków, potem układanie projektu na sucho, tworzenie
faktur/tekstur i łączenie różnych materiałów daje dużo
satysfakcji.
Filcowaniem
na sucho zajmowałam się mniej, choć zdarzyło mi się „udziubać”
kilka kulek igłą. „Papranie się” na mokro przypadło mi jednak szczególnie do gustu, zwłaszcza tzw. nuno felting1. Być
może dlatego, że lubię robić tak trochę na hura :D Nie jestem
zbyt dobra w precyzyjnej robocie. Zdarza mi się działanie „w
szale” :D czasem prowadzi mnie to niestety na manowce i powoduje
frustrację. Ech... Ale w przypadku filcowania jakoś mi się to
sprawdza.
Któregoś
razu, jak już mieszkaliśmy na wsi, naczytałam się gdzieś o
wspaniałych właściwościach jagnięciny. Że jest to mięso pod
każdym względem wspaniałe i że takie prozdrowotne i w ogóle.
Opowiedziałam o tym Mężowi, który też nabrał apetytu. W głowie
już miałam wizję dwukierunkowego – mięsno-wełnistego
użytkowania owiec w naszym małym gospodarstwie. Będę miała dużo
wełny, a od święta stek jagnięcy. Dobra wiem, że niektórych to
może szokować, bo w dzisiejszych czasach nie wypada mówić o tym,
że mięso jest ze zwierząt i najlepiej udawać, że nie jest :/ Ale
nie popadajmy w odrealnienie, takie jest życie.
Okazało
się jednak, że to wszystko nie jest takie proste. Przede wszystkim
nie można sobie tak po prostu przerobić swojej owcy na jagnięcinę
czy baraninę, bo to nielegalne. A poza tym owieczki są
fantastycznie przyjaznymi i milusińskimi zwierzakami, przez co nie
mogę ich jeść. Za bardzo się z nimi zaprzyjaźniam :D
Ale
wróćmy do wełny!
Od
momentu podjęcia decyzji o założeniu stadka, do zakupu pierwszych
2 owiec minęły dwa dni :D Działaliśmy szybko. Chociaż z
jagnięciną nam nie wyszło, to mamy z naszych owieczek dużo
radości. Są to bardzo sympatyczne zwierzęta. Miło jest patrzeć
jak się pasą i czuć się pasterzem :) Chciałabym mieć stado
kilkudziesięciu sztuk. Niestety nie mamy na to warunków, więc te
kilka musi mi wystarczyć. Wełny mam i tak więcej niż daję radę
przerobić, ale podobno od przybytku głowa nie boli :)
Od
jakiegoś czasu filcowanie zamieniłam na nowe hobby – przędzenie.
Wkręciło mnie mocno i cięgnie mnie też do tkania. Jest tyle
twórczych sposobów na wykorzystanie wełny i żebym tylko jeszcze
miała więcej czasu :D
1
Nuno felting to technika filcowania, polegająca na łączeniu
czesanki wełnianej z tkaniną. Przeważnie używa się tu luźnych
tkanin z jedwabiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz