Międlarka: Wspomnienia z jesiennych warsztatów tkactwa

Moja praca z warsztatów. Projekt M. Sielicka

Dziś będzie o pewnym wydarzeniu, które odbyło się kilka miesięcy temu, ale którego skutki odczuwam do tej pory. Nie chodzi o nic traumatycznego, a wręcz przeciwnie :D Chcę tu zrelacjonować bardzo przyjemną dla mnie przygodę, jaką były warsztaty tkactwa w Historyczno-Edukacyjnej Pracowni Tkackiej przy Hrubieszowskim Domu Kultury.

Warsztaty pt. „Przygoda z Ciszą Tkacką” odbyły się 7-9 października ubiegłego roku i były prowadzone przez panią Magdalenę Sielicką, która była również organizatorką całego przedsięwzięcia. W wydarzeniu brało udział towarzystwo głównie damskie, z jednym wyjątkiem, którym był Oskar - młody i utalentowany tkacz wyszkolony przez panią Sielicką. Pozostałymi uczestnikami były panie nie tylko z Hrubieszowa i okolic, ale także z Podlasia, ze Śląska, Wielkopolski (i nie pamiętam skąd jeszcze). To naprawdę miłe, że wiele osób poczuło chęć odnalezienia drogi na ten nasz dziki wschód, żeby wziąć udział w wydarzeniu, które nie było w dodatku nagłaśniane w żadnych mediach. Pani Magda jakoś zebrała grupę około 30 chętnych bez użycia internetu. Przyznaję, że nie wiem jak to zrobiła :)

Przez te trzy październikowe dni, uczyliśmy się tkać gobeliny i kilimy na ramie. Technika i warsztat pracy jest dość prosty, jednak trzeba trochę wprawy, żeby to wszystko się nie zwężało w miarę przybywania tkaniny ;) Było to moje pierwsze podejście do tej techniki tkackiej i sprawiło mi pewną trudność panowanie nad równym brzegiem :) Nie spodziewałam się też, że po kursie zostanę tkaczką kilimów, ale mam już w domu swoją ramkę, zobaczymy co będzie dalej :)

Prowadząca warsztaty, pani Magda Sielicka, od lat zajmuje się tkactwem kilimowym i gobelinowym oraz szerzy wiedzę o tradycjach tkackich naszego regionu. Dawniej, jeszcze za moich licealnych czasów, pani Magda miała pod opieką kółko teatralne i tkackie dla młodzieży w Hrubieszowskim Domu Kultury. Obecnie prowadzi, wspomnianą wyżej Historyczno-Edukacyjną Pracownię Tkacką. Prace pani Sielickiej można zobaczyć na jej stronie internetowej.

Wracając do tematu warsztatów, muszę wspomnieć, że były one dla mnie bardzo pozytywnym doświadczeniem. Fajnie było spotkać w jednym miejscu tyle ciekawych i kreatywnych osób. Nikt nie znalazł się tam przypadkiem, uczestnikami byli wielbiciele i wykonawcy różnych form rękodzieła, co można było obejrzeć na mini galeryjce prac utworzonej na czas naszego spotkania.

Oprócz samej nauki tkania, pani Magda przygotowała również dodatkowe atrakcje. Pierwszego dnia odwiedziliśmy panie z Dąbrowy koło Hrubieszowa, które w odremontowanej świetlicy wiejskiej założyły pracownię tkacką z tradycyjnymi krosnami. Mieliśmy okazję zobaczyć jak przygotowuje się osnowę na snowadle i jak osnuwa się krosno. Dodatkowo zostaliśmy poczęstowani pysznym barszczem ukraińskim, a ja się dowiedziałam, że trafiłam na okładkę bardzo lokalnej prasy, której kilka sztuk akurat znajdowało się na miejscu :D Takie przeżycie mnie spotkało! :)

Wycieczką dodatkową drugiego dnia, była wizyta w naszym skromnym gospodarstwie i tutaj nasze owieczki mogły trochę pogwiazdorzyć :) Natomiast w niedzielę zwiedziliśmy Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie, które znajduje się po sąsiedzku z Domem Kultury. Po zbiorach muzeum oprowadziła nas Dorota Grzymała, osoba której słowa sprawiają, że obrazy na ścianach nabierają życia. Serio! Dorota tak opowiada o malarstwie, że chyba potrafiłaby kozę (albo owcę) uwrażliwić na sztukę :)

Podsumowując, był to bardzo intensywny, dostarczający wielu wrażeń weekend. Pozwolił mi naładować baterie pozytywną energią i wspominam całe wydarzenie z wielką przyjemnością. Poznałam mnóstwo ciekawych osób. Z niecierpliwością czekam na kolejne hrubieszowskie warsztaty. Mam nadzieję, że będą odbywały się cyklicznie, bo warto takie ciekawe wydarzenie powtarzać. Nauka tkania kilimów to jedno, ale drugim bardzo istotnym aspektem była atmosfera twórcza i inspirujące spotkania. Oby więcej takich inicjatyw!